FALKOWA W LEGENDACH I HISTORII


  Legenda o karczmie:  
 
Miejsce w którym stała karczma, a obecnie "straszy"

Jest to miejsce w Falkowej, w którym straszy.

Dzisiaj straszy!

Ale tylko o północy i tylko w niektóre dni roku.

Dlaczego straszy?

Wielu to interesuje. Zastanawiają się starsi i młodzi a nawet najmłodsi.

Z ust do ust, w tajemnicy, podawana jest pewna historia sprzed ponad stu lat.

Przed “kamieniołomem” była równina, rzeka płynęła innym korytem. Na tej równinie stała karczma. Właścicielem karczmy był Żyd pan Josek. Jego żona pani Joskowa była wspaniałą kobietą. Przede wszystkim była życzliwą dla ludzi. Jeśli ktoś był w potrzebie, jeśli gdzieś zostały sieroty, jeśli kogoś spotkało nieszczęście, zawsze pani Joskowa starała się w jakiś sposób pomóc. Do karczmy przychodzili miejscowi, ale też zatrzymywali się podróżni. Zjeżdżali do karczmy konno, bo wtedy podróżowano pieszo lub konno. Dla koni też było pomieszczenie, a konie piły wodę z dwóch rzeczek spotykających się w pobliżu karczmy. Do karczmy zjeżdżali kupcy i handlarze. Przywozili różne rzeczy i sprzedawali. Kupowali zaś wyroby garncarskie. Na tym terenie, bowiem, rzemiosło garncarskie było rozwinięte a wyroby wspaniałe. Służyła do tego odpowiednia, prawie czerwona glina. Wymiennie handlowano również ręcznie haftowanymi obrusami, serwetami, bluzeczkami, makatami, halkami pod spódnice, a wszystko na najwyższej jakości lnianym płótnie. Były też różnorodne koronki robione na kołkach.

W karczmie, jak to w karczmie. Ludzie siedzieli, rozmawiali, słuchali wiadomości ze świata, handlowali, czasem popijali a przy kieliszku opowiadali różne historie, zdarzenia i dziwne rzeczy.

Przychodził do karczmy młody chłopak – Wawrzek. Pracował jako pomocnik w gospodarstwie rolnym u pana Rojka – ojca pani Dziubaczkowej. Przychodził, siadał i słuchał, gdyż był ciekaw historii opowiadanych przez starszych. Raz wysłuchał legendy o “Diablej Dziurze” w Bukowcu i długich, podziemnych korytarzach oraz o wielkich bogactwach ukrytych w tych korytarzach pilnowanych przez diabła.

Jeden z podróżnych powiedział: “Kto wie, czy te tunele nie dochodzą do karczmy w Falkowej? Przecież karczma ma wielkie piwnice, karczmarzowi dobrze się powodzi.” Wawrzek to usłyszał i zaczął nad tym myśleć. Wymyślił, że gdyby wszedł do piwnic, znalazł wejście do ukrytych skarbów, to byłby bogaty. Nie dawało mu to spokoju. Myślał, myślał, aż postanowił. Pewnej soboty, po zakończonej pracy w gospodarstwie, ubrał się i poszedł do karczmy. Siedział chwilę przy stole, a później gdzieś zniknął. Udało mu się niepostrzeżenie wejść do piwnic. Więcej Wawrzka nikt nie widział. Ślad po nim zaginął. Niedługo potem, spaliła się karczma, zapadły się piwnice. Po karczmie nie zostało śladu. Natomiast od tego czasu zaczęło w tym miejscu straszyć. W latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku robiono w Falkowej drogę asfaltową. Zgodnie z planem drogi należało zmienić koryto rzeki. Koparki wybierały ziemię na miejscu dawnej karczmy. Skarbów nie znaleziono, ale w miejscu jednej z piwnic były ludzkie kości. Być może były to kości Wawrzka.

Tak diabeł pilnie strzeże swoich skarbów. Wawrzek zginął, karczma się spaliła i do dziś, od ponad stu lat, w tym miejscu straszy.

 
 

< powrót do strony głównej>